W iście ekspresowym tempie odbywają się kolejne ligowe kolejki w naszym kraju. Jeszcze nie tak dawno ekscytowaliśmy się walką o to, kto usadowi się w górnej części tabeli lub będzie bił się o utrzymanie, a już sezon wkracza w fazę ostatecznych rozstrzygnięć.

Sezon Ekstraklasy zbliża się ku końcowi. Kto okaże się najlepszym bramkarzem tego sezonu? My już mamy swoje zestawienie!

6. Martin Chudy - 10 czystych kont

31-letni pochodzący ze Słowacji bramkach Górnika Zabrze jest w tym sezonie prawdziwą podporą zespołu z Zabrza. Golkiper zachowuje średnio czyste konto w co trzecim swoim meczu. Czy to dobry wynik? Patrząc na obecną dyspozycję Górnika to jak najbardziej. Jest to bowiem jedyny bramkarz w naszym zestawieniu reprezentujący barwy ekipy grającej obecnie w grupie spadkowej Ekstraklasy.

Lazio Rzym to dwukrotny mistrz Włoch. Ostatni taki sukces odnieśli w 2000 roku. Osobą, która łączy obecną drużynę z tą sprzed 20 lat jest trener Simone Inzaghi. Mniej znany i utytułowany z braci wydaje się być bardzo zdolnym trenerem. Prowadzi stołeczną ekipę już czwarty sezon. Stabilność posady i praktycznie niezmieniony trzon zespołu są atutami, które Lazio chce wykorzystać, aby przerwać hegemonię Juventusu.


Oprócz trenera, kluczowe role w końcówce kampanii powinny odgrywać gwiazdy drużyny. Wśród nich wymienia się filar defensywy, Francesco Acerbiego, którego historia jest gotowym scenariuszem na film, ponieważ jego karierę mógł przerwać guz mózgu. Po tych wydarzeniach nie dość, że wrócił na boisko, to jeszcze zaczął być powoływany do reprezentacji Italii. Środek pola trzyma w ryzach Sergej Milinković-Savić, o którego usługi starają się najlepsze zespoły Europy a sternik Lazio, Claudio Lotito, domaga się za niego kwoty w granicach 100 milionów euro. Wyżej gra kreatywny Hiszpan, Luis Alberto, jeden z najlepszych podających w lidze, choć miewający wahania formy. Na szpicy gra niekwestionowana gwiazda i najlepszy strzelec w Europie przed zawieszeniem rozgrywek, Ciro Immobile. Może pochwalić się strzeleniem 27 goli w 26 meczach ligowych.

Ostatnio Christian Gytkjær jest w dobrej formie. Ten fakt oraz wygasający wraz z końcem sezonu jego kontrakt z Lechem Poznań wzmogły spekulacje wokół jego osoby. Pojawiła się możliwość transferu reprezentanta Danii do Legii Warszawa. Historia transferów pomiędzy tymi klubami, szczególnie w kierunku Poznań-Warszawa jest bardzo bogata. Wystarczy wspomnieć takie nazwiska jak Kasper Hämäläinen, Bartosz Bereszyński, Krystian Bielik. Czy kibice będą świadkami kolejnej transakcji między tymi klubami?

Mimo wszystko nie zanosi się na to, głównie ze względu na wymagania finansowe Duńczyka. Eksperci twierdzą, że ze względu na to, że nie przedłuży on kontraktu z Kolejorzem, będzie chciał wynegocjować z nowym klubem pensję w wysokości miliona euro za sezon plus taka sama kwota za sam podpis pod kontraktem. Takiej propozycji nie jest w stanie zaakceptować żaden polski klub. Dość powiedzieć, że największe uposażenie pobiera kapitan Legii Warszawa, Artur Jędrzejczyk, który inkasuje około pół miliona euro za sezon gry.

Temat transferu Arkadiusz Milika z Napoli do Juventusu Turyn, jest cały czas aktualny i budzi ogromne zainteresowanie wśród kibiców obu drużyn. Wg. dziennikarzy posiadających zakulisowe informacje, transfer Arkadiusza Milika jest niemal pewny. Pytanie pozostaje, kiedy i czy na pewno będzie to Juventus.

Prezes Napoli Aurelio De Laurentiis pierwotnie żądał za transfer Arkadiusza Milika, aż 50 milionów euro, co stanowi dość wysoką kwotę, nawet jak na klub pokroju Juve. Możliwa jest tez druga opcja, mianowicie transfer Milika połączony z jednoczesnymi przenosinami do Napoli Federico Bernardeschiego. W takim wypadku cena za Milika wynosiła by około 30 milionów euro. Juventus jest na tyle zdeterminowany do pozyskania Arkadiusza Milika, że w grę wchodzi jeszcze jedna opcja.

Ten sezon Ligi Europy miał być dla Polski wyjątkowy. Co prawda żaden z zespołów nie zameldował się w fazie grupowej tych rozgrywek jednak to właśnie na polskiej ziemi miał odbyć się ich finał. Niestety ale pandemia koronawirusa sprawiła, że rozgrywki musiały zostać przerwane. I tak już mocno napięty piłkarski kalendarz trzeba było znacząco zmienić. Decyzja o przesunięciu Mistrzostw Europy to jedno nowy termin dokończenia Ligi Europy to drugie.

Pandemia koronawirusa spowodowała zawieszenie wszystkich najważniejszych rozgrywek krajowych i europejskich pucharów. Do ekstremalnej sytuacji doszło we Francji, gdzie postawiono zakończyć zmagania w tym sezonie. Jednak dla Paris Saint-Germain i Olympique'u Lyon nie oznacza to końca grania przed wakacjami, ponieważ uczestniczą one w Lidze Mistrzów.

Prezes OL, Jean-Michel Aulas, powiedział wprost, że przystąpienie jego drużyny do rozgrywek po tak długiej przerwie będzie oznaczać szybkie pożegnanie się z marzeniami o dobrym wyniku w Europie, gdyż jego ekipa wypadła z rytmu meczowego i nie będzie w stanie konkurować z ekipą, która rozgrywa mecze w normalnym trybie.